piątek, 28 czerwca 2013

Łaska


Jeżeli przyjąć, że ma rację Kurt Vannegut, gdy stwierdza, iż „Wiedza jest najbardziej wartościowym towarem na świecie. Każde nowe odkrycie czyni nas [zaś] bogatszymi”, to pewnie trzeba też pogodzić się z kilkoma innymi faktami. Po pierwsze: zdobycie „wartościowego towaru” wymaga wielkiego wysiłku i pociąga za sobą koszty. Nie każdy więc będzie chciał się na ów wysiłek i koszty zdobyć. Po drugie: wiedza stanowi efekt lub uboczny produkt procesu poszukiwania prawdy. Ta ostatnia zaś bywa trudna do przyjęcia lub nawet bolesna. Pewnie dlatego tak często staramy się omijać ją szerokim łukiem. Prawda wymaga odwagi. Nie jest „towarem” dla tchórzów. Bywamy tchórzliwi zapewne z powodu złudzenia, że brak wiedzy daje nam spokój. Wszak ponoć „czego oczy nie widzą, tego sercu nie żal”. Ale czy na takim złudzeniu można zbudować cokolwiek wartościowego? Życie bez prawdy jest życiem na niby, życie w oparach niedomówień i półprawd – koszmarem.
W „Wyznaniach” św. Augustyna (Księga XIII) znalazłem kiedyś takie słowa: „Gdyby ktokolwiek inny, nie Ty, miał mnie natchnąć, nie sądzę, żebym mógł powiedzieć prawdę, bo Prawdą jesteś Ty, a każdy człowiek jest kłamliwy. Kto więc wypowiada kłamstwo, dobywa je z własnych zasobów. Abym mógł wypowiedzieć prawdę, niech z Twojego zasobu zaczerpnę to, co mam mówić”. Czyżby więc mówienie prawdy, jej przyjmowanie, czy do niej dążenie wymagały jakiejś szczególnej łaski, zaś jej odrzucenie nie? A jeśli tak w istocie jest, to kto tą łaską jest obdarzony? Komu została ona dana? Jeśli rzeczywiście jesteśmy wolni, a powyższe pytania są prawidłowo postawione, to przyjąć pewnie należy, że łaskę otrzymaliśmy wszyscy, tylko nie wszyscy chcemy z niej skorzystać. Tymczasem „chcieć” to ponoć „móc”.