Klęska Konfederacji Barskiej i pierwszy rozbiór Polski uświadomił zarówno Stanisławowi Augustowi Poniatowskiemu, jak i sporej części elity Rzeczypospolitej Obojga Narodów, że dalsze jej trwanie uzależnione jest od podjęcia zdecydowanych reform politycznych. Konstatacja ta doprowadziła ostatecznie do przyjęcia przez Sejm Czteroletni Ustawy Rządowej, nazwanej z racji dnia jej uchwalenia, Konstytucją 3 Maja. Jej przyjęcie i zaprzysiężenie w zanarchizowanym protektoracie rosyjskim możliwe było tylko dzięki sprzyjającemu zbiegowi okoliczności oraz sprytowi - skupionych wokół króla - reformatorów. Jednocześnie wywołało reakcję zarówno opozycji wewnątrzkrajowej, jak i – zainteresowanych utrzymaniem słabości Rzeczpospolitej – państw zaborczych.
Przeciwnicy reform konstytucyjnych skupili się pod sztandarami Konfederacji Generalnej Koronnej zawiązanej wiosną 1792 w Targowicy oraz – nieco później – Konfederacji Generalnej Wielkiego Księstwa Litewskiego. I choć obydwie konfederacje – na życzenie carycy Katarzyny II – połączyły się ostatecznie w Najjaśniejszą Konfederację Obojga Narodów, historia skupionych w nich przeciwników reform nazwała mianem targowiczan. Z czasem termin ten w języku polskim stał się synonimem zdrady i kolaboracji. Choć zapewne powinien oznaczać również polityczną krótkowzroczność, żeby nie powiedzieć głupotę. Trzeba bowiem pamiętać, że efektem działań targowiczan był drugi rozbiór Polski, co część z nich przyjęła z zaskoczeniem tak wielkim, że – podobnie jak wcześniej spora grupa reformatorów – udała się na emigrację.
Hasło „Targowica” na trwałe wrosło w polski język debaty politycznej. Stojący po obu stronach barykady adwersarze chętnie przypinają tę łatkę swoim przeciwnikom. Jedni i drudzy widzą się jako zdrajców. Jedni i drudzy zapominają, że problemu „Targowicy” do zdrady jedynie zawężać nie można. Konfederaci bowiem, choć oddali się pod protektorat rosyjski, odwoływali się nie tyle do idei utrzymania zależności Rzeczypospolitej od imperium carycy Katarzyny, co wartości republikańskich. Ich sprzeciw budził nowy porządek polityczny, a zwłaszcza wzmocnienie władzy wykonawczej oraz ograniczenie niektórych przywilejów stanowych. Przywódcy konfederaccy nie byli skłonni w tym zakresie do kompromisu. W wyznawanych przez nich systemie wartości utrzymanie owych przywilejów stało znacznie wyżej niż poprawa kondycji państwa polsko-litewskiego, co w rzeczy samej oznaczało warunek konieczny dla jego przetrwania.
Klęska obozu reform oznaczała zarazem koniec Rzeczypospolitej Obojga Narodów. Po drugim rozbiorze kraju jej ostateczne unicestwienie było już tylko kwestią czasu. Los Polski przesądził upadek Powstania Kościuszkowskiego. Instytucjonalne dziedzictwo Konstytucji 3 Maja zlikwidowane zostało jeszcze przed tymi aktami. Dokonała jej Najjaśniejsza Konfederacja Obojga Narodów pod osłoną rosyjskich bagnetów, wprowadzając w kraju rządy terroru. Sama idea reformy państwa, której symbolem stała się Konstytucja, zabić się jednak nie dała. Stanowiła odtąd swoisty punkt odniesienia, rodzaj znaku rozpoznawczego dla obozu niepodległościowego. Stało się bowiem jasne, że restytucja Rzeczypospolitej nie może oznaczać przywrócenia sytuacji sprzed 3 maja 1791 roku. Niestety, równie żywotnym okazał się w naszym życiu publicznym duch Targowicy. Skrajny partykularyzm oraz brak umiejętności zawierania kompromisów w kwestiach zasadniczych to przecież jedne z ważniejszych przyczyn upadku kolejnych powstań niepodległościowych, słabości II Rzeczypospolitej i w końcu obecnej kondycji niepodległego państwa polskiego.
Przeciwnicy reform konstytucyjnych skupili się pod sztandarami Konfederacji Generalnej Koronnej zawiązanej wiosną 1792 w Targowicy oraz – nieco później – Konfederacji Generalnej Wielkiego Księstwa Litewskiego. I choć obydwie konfederacje – na życzenie carycy Katarzyny II – połączyły się ostatecznie w Najjaśniejszą Konfederację Obojga Narodów, historia skupionych w nich przeciwników reform nazwała mianem targowiczan. Z czasem termin ten w języku polskim stał się synonimem zdrady i kolaboracji. Choć zapewne powinien oznaczać również polityczną krótkowzroczność, żeby nie powiedzieć głupotę. Trzeba bowiem pamiętać, że efektem działań targowiczan był drugi rozbiór Polski, co część z nich przyjęła z zaskoczeniem tak wielkim, że – podobnie jak wcześniej spora grupa reformatorów – udała się na emigrację.
Hasło „Targowica” na trwałe wrosło w polski język debaty politycznej. Stojący po obu stronach barykady adwersarze chętnie przypinają tę łatkę swoim przeciwnikom. Jedni i drudzy widzą się jako zdrajców. Jedni i drudzy zapominają, że problemu „Targowicy” do zdrady jedynie zawężać nie można. Konfederaci bowiem, choć oddali się pod protektorat rosyjski, odwoływali się nie tyle do idei utrzymania zależności Rzeczypospolitej od imperium carycy Katarzyny, co wartości republikańskich. Ich sprzeciw budził nowy porządek polityczny, a zwłaszcza wzmocnienie władzy wykonawczej oraz ograniczenie niektórych przywilejów stanowych. Przywódcy konfederaccy nie byli skłonni w tym zakresie do kompromisu. W wyznawanych przez nich systemie wartości utrzymanie owych przywilejów stało znacznie wyżej niż poprawa kondycji państwa polsko-litewskiego, co w rzeczy samej oznaczało warunek konieczny dla jego przetrwania.
Klęska obozu reform oznaczała zarazem koniec Rzeczypospolitej Obojga Narodów. Po drugim rozbiorze kraju jej ostateczne unicestwienie było już tylko kwestią czasu. Los Polski przesądził upadek Powstania Kościuszkowskiego. Instytucjonalne dziedzictwo Konstytucji 3 Maja zlikwidowane zostało jeszcze przed tymi aktami. Dokonała jej Najjaśniejsza Konfederacja Obojga Narodów pod osłoną rosyjskich bagnetów, wprowadzając w kraju rządy terroru. Sama idea reformy państwa, której symbolem stała się Konstytucja, zabić się jednak nie dała. Stanowiła odtąd swoisty punkt odniesienia, rodzaj znaku rozpoznawczego dla obozu niepodległościowego. Stało się bowiem jasne, że restytucja Rzeczypospolitej nie może oznaczać przywrócenia sytuacji sprzed 3 maja 1791 roku. Niestety, równie żywotnym okazał się w naszym życiu publicznym duch Targowicy. Skrajny partykularyzm oraz brak umiejętności zawierania kompromisów w kwestiach zasadniczych to przecież jedne z ważniejszych przyczyn upadku kolejnych powstań niepodległościowych, słabości II Rzeczypospolitej i w końcu obecnej kondycji niepodległego państwa polskiego.
*Z dużym prawdopodobieństwem można przyjąć, że tekst ten (pod tytułem "Krótki tekst o zabijaniu") ukazał się w najnowszym numerze „Ilustrowanego Kuriera Samorządowego” wydawanego przez Korporację Samorządową im. Józefa Dietla.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz