Nicolas Sarkozy otworzył coś w rodzaju >puszki Pandory<. Jego nieodpowiedzialna polityka wobec Romów z jednej strony uaktywniła ksenofobiczne środowiska w wielu państwach UE (np. na Węgrzech pojawiły się głosy mówić o konieczności izolacji bądź deportacji z kraju tamtejszych Romów), z drugiej zaś obnażyła słabość unijnej polityki integracji tej mniejszości. Słabość? W zasadzie jej całkowity brak. Obserwując bowiem od lat aktywność Brukseli w tym obszarze nie mogę oprzeć się wrażeniu, że – wobec braku wizji rozwiązania problemu - przyjęła ona strategię zamiatania sprawy pod dywan, czemu służy kosztowna i nieefektywna polityka rozproszonych programów i projektów. Tymczasem integracja Romów w Europie wymaga zindywidualizowanego podejścia, systematyczności i konsekwencji. Bo Romowie to mozaika grup o odmiennych tradycjach, odmiennym sposobie waloryzowania rzeczywistości, odmiennym sposobie podejścia do nie-Romów. Z drugiej strony, jako zbiorowość, to grupa posługująca się systemem wartości znacząco różnym od tych, które w potocznym rozumieniu uznaje się za europejskie. Bez zrozumienia i akceptacji tych podstawowych prawd o jakiejkolwiek integracji można po prostu zapomnieć.
piątek, 10 września 2010
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz