Nie mam dzisiaj serca do prasówki. Ale jak tu nie czytać?!? Jakiś dzień dobrych wiadomości dzisiaj, czy co? Po pierwsze polskim bankom nic nie grozi. Wprawdzie może to oznaczać zbliżającą się stabilizację cen mieszkań, co dla potencjalnie zainteresowanych kupnem oznacza, że tańsze już raczej nie będą, ale może chociaż o kredyt będzie łatwiej? Po drugie we Wrocławiu (jakoś nie dziwi mnie, że właśnie tam) rośnie konkurencja dla Googla. Lubię Googla. Za Microsoftem nie przepadam. Ale wrocławianom kibicował będę.
Żeby nie było tak miło postanowiłem poszukać newsów, o których „nie wiedzieć co myśleć”. No i jest. Anna Streżyńska, prezes Urząd Komunikacji Elektronicznej, wbija kij w kolejne mrowisko. Tym razem chce obciążyć kosztami budowy infrastruktury nie tylko operatorów.
No i coś z mojej polskiej natury. Oczywiście nie wytrzymałem. Musiałem się dogrzebać jakichś koszmarków. Dwoma się podzielę. Jeden dość oczywisty. Prawo antydopalaczowe – jak można było się spodziewać - jest dziurawe jak ser szwajcarski dzięki czemu internetowe sklepy z dopalaczami, a także zwykli handlarze są poza zasięgiem policji i inspekcji sanitarnej. Drugi także nie wydaje się być zaskoczeniem. Okazuje się bowiem, że Niemcy wypełniają swoje luki w rynku pracy bazując na niegdysiejszej decyzji naszych władz o likwidacji zawodówek.
Żeby jednak nie było, że tylko u nas dzieją się rzeczy niepokojące polecam tekst pt. „Żydzi, uciekajcie z Holandii!” Bartosza T. Wielińskiego z dzisiejszej „GW” stanowiący kolejny przyczynek do dyskusji o fiasku liberalnej koncepcji integracji.
A na koniec, to co cieszy. „Świat według Henryka Berezy to jest - jak sądzę - coś w rodzaju biblioteki. Nie całkiem typowej, bo można w niej i zjeść coś, i napić się, może nawet zdrzemnąć nad lekturą, no a przede wszystkim spotkać przechadzających się między regałami pisarzy” pisze w tekście „Bereza: Czytam, więc jestem” Joanna Szczęsna. Zdrzemnąć raczej nie zdołam się czytając powieściowy debiut Łukasza Saturczaka „Galicyjskość”. Bo jak tu drzemać, gdy na tapecie Przemyśl?
Żeby nie było tak miło postanowiłem poszukać newsów, o których „nie wiedzieć co myśleć”. No i jest. Anna Streżyńska, prezes Urząd Komunikacji Elektronicznej, wbija kij w kolejne mrowisko. Tym razem chce obciążyć kosztami budowy infrastruktury nie tylko operatorów.
No i coś z mojej polskiej natury. Oczywiście nie wytrzymałem. Musiałem się dogrzebać jakichś koszmarków. Dwoma się podzielę. Jeden dość oczywisty. Prawo antydopalaczowe – jak można było się spodziewać - jest dziurawe jak ser szwajcarski dzięki czemu internetowe sklepy z dopalaczami, a także zwykli handlarze są poza zasięgiem policji i inspekcji sanitarnej. Drugi także nie wydaje się być zaskoczeniem. Okazuje się bowiem, że Niemcy wypełniają swoje luki w rynku pracy bazując na niegdysiejszej decyzji naszych władz o likwidacji zawodówek.
Żeby jednak nie było, że tylko u nas dzieją się rzeczy niepokojące polecam tekst pt. „Żydzi, uciekajcie z Holandii!” Bartosza T. Wielińskiego z dzisiejszej „GW” stanowiący kolejny przyczynek do dyskusji o fiasku liberalnej koncepcji integracji.
A na koniec, to co cieszy. „Świat według Henryka Berezy to jest - jak sądzę - coś w rodzaju biblioteki. Nie całkiem typowej, bo można w niej i zjeść coś, i napić się, może nawet zdrzemnąć nad lekturą, no a przede wszystkim spotkać przechadzających się między regałami pisarzy” pisze w tekście „Bereza: Czytam, więc jestem” Joanna Szczęsna. Zdrzemnąć raczej nie zdołam się czytając powieściowy debiut Łukasza Saturczaka „Galicyjskość”. Bo jak tu drzemać, gdy na tapecie Przemyśl?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz