Już
pobieżna analiza publicystyki podziemia narodowego prowadzi do wniosku, że
kreowany w niej obraz Żyda i relacji polsko-żydowskich uznać należy za swoistą
kontynuację przedwojennej linii programowej tego środowiska. Swoistą, bo
wzbogaconą o elementy niezbędne dla zinterpretowania zajętego wówczas
stanowiska, w obliczu eksterminacyjnej polityki III Rzeszy. W zaistniałej
sytuacji środowiska te bowiem – dla zachowania spójności światopoglądowej
głoszonych poglądów – musiały z jednej strony w sposób stanowczy odciąć się od
tej polityki, z drugiej zaś uzasadnić poprawność i aktualność głoszonych przed
wybuchem wojny poglądów. Stąd obecność w publicystyce tego środowiska
stwierdzeń w typie: „Nikt nie aprobuje sprzecznych z zasadami chrześcijańskimi
metod rozwiązania kwestji żydowskiej przez reżym hitlerowski. Trzeba z całym
obiektywizmem stwierdzić, że są one równie brutalne i niehumanitarne, jak
brutalne i niehumanitarne było postępowanie urzędników sowieckich narodowości
żydowskiej wobec Polaków na terenie zaboru Sowieckiego”(1).
Przytoczony wyżej fragment uznać należy
za reprezentatywny dla całego podziemia narodowego. Z pełną stanowczością
odrzucało ono metody stosowane przez hitlerowców lub możliwość jakiekolwiek z
nim współpracy. Niemniej, równie reprezentatywne jest wskazanie na Żydów, jako
element wrogi Polsce i Polakom, wykorzystujący każdą nadarzają się okazję, by
polskości zaszkodzić. Proceder ten – jak twierdzą publicyści narodowi – miał
miejsce w całej historii Polski, a szczególnie widoczny stał się w okresie II
Rzeczypospolitej.
Zdaniem Szczepana Runiewicza (pseudo.),
w szczególny sposób tendencja ta uwidoczniała się w zakresie życia
gospodarczego. Ilustrując tę tezę przytacza on dane statystyczne z okresu II
Rzeczypospolitej, z których wynika, iż Żydzi, którzy stanowili 16% ogółu
społeczeństwa polskiego, opanowali 70% handlu i 35% przemysłu. Służą mu one
jako jeden z argumentów w dyskusji nad specyfiką stanowiska, jakie jego
środowisko zajęło wobec społeczności żydowskiej. Stwierdza on bowiem stanowczo,
iż u jego podłoża leżą czynniki natury ekonomicznej, a nie rasistowskiej. Stanowisko
to należy uznać za symptomatyczne, ale jedynie częściowo tylko reprezentatywne
dla środowiska publicystów narodowych. O ile bowiem panowała w nim zgoda, co do
poglądu o nadreprezentacji osób pochodzenia żydowskiego w gospodarce i wolnych
zawodach, uznania tej nadreprezentacji za czynnik niekorzystny dla interesów
narodowych oraz, że właściwym sposobem rozwiązania tego problemu jest emigracja
Żydów z Polski, to już uznanie owej dominacji za zasadniczą przyczynę
niechętnego czy nawet wrogiego nastawienia do tej społeczności uznać należy za
pogląd rzadki, jeśli nie odosobniony. Można nawet przyjąć, że jest to
stanowisko podzielane bardziej przez współczesnych badaczy, niż samych
narodowców. Ci ostatni bowiem, znaczący udział Żydów w gospodarce, handlu czy
wolnych zawodach uznawali za czynnik wtórny, stanowiący efekt realizacji
szerszego programu o charakterze światopoglądowym. Innymi słowy ujmując, był to
tylko jeden z przejawów planu, który mając jasno sprecyzowane cele i będąc
realizowanym wieloma metodami, przejawiał się zwłaszcza w przejmowaniu pozycji
dominującej we wszystkich istotnych sferach życia publicznego Polski lub
szerzej – nieżydowskiego świata.
O
wiele groźniejsze od dominacji w sferze ekonomicznej i gospodarczej było –
zdaniem publicystów narodowych – zawłaszczanie przez Żydów obszaru kultury. To
bowiem za jej pośrednictwem możliwe jest oddziaływanie na masy poprzez
zarażanie ich myśleniem materialistycznym. By uchronić naród polski przed
bezpośrednimi zagrożeniami płynącymi ze strony forsowanego przez Żydów typu
kultury, publicyści narodowi wysunęli postulat ograniczenia „wszelkich
zewnętrznych” jej przejawów wyłącznie do samej diaspory żydowskiej. Było to dla
nich o tyle istotne, iż uznali właśnie Żydów i kierowaną przez nich masonerię
za sprawców demoralizacji polskiej inteligencji, co w ostateczności musiało
odbić się tak na kulturze narodowej jak i na samym (całym) narodzie.
Uderzenie
poprzez kulturę – zdaniem publicystów podziemia narodowego – miało za cel
osłabienie chrześcijańskich fundamentów cywilizacji europejskiej. W tym
zakresie – jak czytamy w enuncjacjach narodowych – Żydzi przez wieki odnieśli
znaczące sukcesy, przyczyniając się najpierw do rozkładu średniowiecznego
państwa (a stanowiło ono dla publicystów obozu narodowego ideowy wzorzec
Katolickiego Państwa Narodu Polskiego), później zaś do rozpowszechnienia
wrogich chrześcijaństwu ideologii: liberalizmu, socjalizmu i komunizmu. Był to
pogląd tak mocno ugruntowany, że pozwalał traktować wszystkie te nurty jako
zjawisko w pewnym sensie tożsame. Formacje te, na czele z komunizmem – zdaniem
publicystów narodowych - nie był celem „światowego żydostwa, a jedynie środkiem
do realizacji jego celów wyższego rzędu. Podobnie jak imperium sowieckie,
opanowane przez Żydów i podporządkowane realizacji ich interesów.
Żydzi, jak wynika z enuncjacji
omawianego środowiska, odpowiedzialni są również za pojawienie się w
przestrzeni europejskiej rasizmu i nazizmu. Postawienie takiej tezy pozwalało
nie tylko kontynuować rozważania związane z twierdzeniem, że są oni
odpowiedzialni za antyspirytualistyczną rewolucję, ale także zdjąć z nich miano
grupy wiecznie prześladowanej. Co więcej. Przyjęcie takiego założenia pozwoliło
nawet na odwrócenie wektorów dyskursu. I tak dla przykładu, zdaniem ks. Michała
Poradowskiego jeżeli Żydzi rzeczywiście podlegają jakimś prześladowaniom, to
tylko dlatego, że sami są temu bezpośrednio winni. Rasizm nazistowski – w tym
ujęciu - ma swe źródło nie gdzie indziej ale w myśli żydowskiej. Wywodzi się on
bowiem z, przeniesionej z porządku religijnego do porządku społecznego,
żydowskiej idei narodu wybranego, której oczywistym skutkiem jest przyjęcie
tezy o wyższości jednego narodu nad drugim. Co więcej, to właśnie naród
żydowski uznał za znaczącą dominantę owej wyższości - cechy antropologiczne.
Jeden z publicystów związanych z ideowym zapleczem Narodowych Sił Zbrojnych,
pisał: „Ta część światopoglądu [narodowo-socjalistycznego: rasizm - A.P.]
została jakby żywcem przyjęta z innego narodu wybranego - Żydów, z którymi
hitleryzm obecnie znajduje się w stanie nieubłaganej walki. Rasizm ma na swe
usługi religię narodu wybranego, gdy tymczasem hitleryzm, walcząc z religiami
wyznawanymi przez naród niemiecki, sam musiał się stać religią”(2).
Jak więc pośrednio z powyższego wynika,
mimo wielu podobieństw jakie publicyści narodowi dostrzegają między nazizmem a
„ideologią światowego żydostwa”, ich podstawy światopoglądowe oceniają jako –
ostatecznie - skrajnie różne. „Założeniem nacjonalizmu żydowskiego jest
uniwersalizm panowania rozproszonego narodu wybranego nad światem, z wszelkimi
cechami bytu pasożytniczego. Dynamika nacjonalizmu żydowskiego znajduje
niewyczerpane źródła natchnienia nie tylko w instynkcie rasy, lecz i religii
tego międzynarodu”(3). Hitleryzm zaś „(...) jest typem nacjonalizmu terenowego,
który ostatecznie przekształcił się w religię rasowości, nie znającą granic
ekspansji dla >nordyków< i nakazującą wiarę w >misję<
uszczęśliwiania ludzkości w drodze germanizowania elementów podatnych i
eksterminacji opornych względnie nienadających się do germanizacji, wobec
rzekomej niższości rasowej (…)”(4). Można go więc uznać jedynie za
zbarbaryzowaną wersję nacjonalizmu w wydaniu żydowskim. Obydwie te formacje
łączy kilka wspólnych cech: brutalizm, bezwzględność, rasizm, pęd ku panowaniu
nad światem i stricte materialny cel;
dzieli zaś, rozumiana jako siła motoryczna, inspiracja światopoglądowa. Z
jednej strony jest to judaizm i jego idea wybraństwa bożego, z drugiej zaś
neopogańska apoteoza walki i zwycięstwa.
W takim ujęciu, Żydzi są nie tyle
ofiarami, co agresorami. Wkraczają w życie narodowe, by je rozbić i ostatecznie
bądź to ciągnąć zyski ze stanu anarchii państwa, bądź też przejąć nad nim
całkowitą kontrolę lub też w jakikolwiek inny sposób realizować swoje interesy.
Cel ten determinuje całą społeczność żydowską, bez względu na zewnętrzne i -
jak piszą publicyści środowisk narodowych - pozorne podziały w niej istniejące.
„Tak zewnętrznie niepodobni do siebie chaluce palestyńscy, Tuwimy i Słonimscy i
poczciwi chasydzi z Nalewek, to tylko inaczej umundurowani żołnierze różnych
oddziałów solidarnie maszerującej >armii< wojującego żydostwa”(5). Armii
tej należy stawić czoła w sposób stanowczy i zdecydowany, przy czym owa
stanowczość nie może stać w sprzeczności z zasadami moralnymi wynikającymi z
przyjęcia światopoglądu katolickiego, jako podstawy tworzenia nowego ładu
europejskiego.
Poszukując religijnego uzasadnienia
projektów rozwiązania kwestii żydowskiej publicyści podziemia narodowego
odwołali się do idei dobra wyższego rzędu, które zdefiniowali jako dobro
narodowe. Jego realizacja wymagała ich zdaniem przede wszystkim usunięcia najbardziej
widocznych elementów żydowskiej dominacji. Służyć miało temu m.in. przejęcie
przez państwo, a następnie przekazanie Polakom najbardziej poszkodowanym w
trakcie okupacji, całej własności gospodarczej, która przed wybuchem II wojny
światowej znajdowała się w rękach Żydów, co stanowić miało „(…) akt sprawiedliwości i zadośćuczynienia w
stosunku do całego Narodu”(6). Wywłaszczenia te odbywać miałyby się w
sposób systemowy, zaś wywłaszczonym Żydom powinny przysługiwać odpowiednie
odszkodowania, wypłacane w polskich papierach wartościowych. Istotnym, w tym
kontekście, stało się również zagadnienie mienia pożydowskiego. W tym przypadku
podkreślano, iż nie może dojść w Polsce do jakiejkolwiek restytucji własności
żydowskiej, nawet jeśli własność tą Żydzi utracili nie na mocy suwerennych
aktów prawnych państwa polskiego, lecz w wyniku antysemickich działań okupanta.
Ideologowie ruchu narodowego, jak się
wydaje, choć nie akceptowali eksterminacyjnej polityki III Rzeszy, akceptowali
jej skutki. Mało tego, z ich tekstów bije pewna ulga, iż tak istotna kwestia,
jak wielowiekowa obecność Żydów, którą uznali oni za jeden z najistotniejszych
czynników uniemożliwiających „prawidłowy” rozwój Polski, została rozwiązana
obcymi rękoma. Jak pisali: „Potępiając stanowczo nieludzkie metody likwidacji
Żydów, będące zwykłym mordem bezbronnej ludności cywilnej, musimy jednak
stwierdzić, że sam fakt zniknięcia Żydów z tych terenów jest dla naszego narodu
zjawiskiem ogromnie pomyślnym. (...) Ta gwałtowna likwidacja żywiołu żydowskiego
niewątpliwie w dużym stopniu przyczyni się do przekształcenia nas w normalne
społeczeństwo, składające się w odpowiedniej proporcji z wszystkich warstw”(7).
Innymi słowy, choć publicyści podziemia narodowego prezentowali własne
„pomysły” na rozwiązanie „kwestii żydowskiej”, to mieli zarazem świadomość, że
ze względu na konieczność - chociażby formalnego - uzgodnienia ich z
katolicyzmem, nie były one na tyle radykalne, by zmusić do emigracji całą
społeczność żydowską.
Wyłaniający się z artykułów prasowych i druków zwartych emitowanych przez ugrupowania narodowe Polski Podziemnej obraz Żyda i relacji polsko-żydowskich jednoznacznie wskazuje na ścisły związek tego kompleksu rozważanych zagadnień z poglądami historiozoficznymi omawianych ugrupowań oraz kreowaną przez nie wizją kultury i opartym na tej wizji projektem ideowym przyszłego państwa polskiego. W tym kontekście Żydzi jawią się jako jednolita światopoglądowo grupa, która pomimo pozornych podziałów, konsekwentnie dąży do rozkładu cywilizacji chrześcijańskiej, a w wyniku tego, do przejęcia władzy nad całym nieżydowskim światem. Sprzeciw wobec tak zarysowanej polityki ma więc charakter sporu, czy też walki światopoglądowej, mocno zakorzenionej w przekonaniach religijnych obydwu stron. Żydzi reprezentują w tym przypadku podejście materialistyczne, wynikające jakoby z – wyrosłego na gruncie Talmudu – judaizmu. Ich przeciwnicy – podejście spirytualistyczne, wyrosłe na gruncie chrześcijaństwa i stanowiące istotę cywilizacji łacińskiej. Nie ma więc tu mowy o kwestiach doraźnych. Dominacja Żydów w różnych przestrzeniach społecznych jest tylko przejawem i jako taka świadczy o podejmowaniu przez nich działań sięgających znacznie głębiej. Brak zgody na te działania oznacza więc wejście w spór kardynalny, spór w obronie wartości, na których posadowiona jest cywilizacja europejska.
W zarysowanym wyżej kontekście publicystyka narodowa wpisuje się w ogólnoeuropejski nurt narracji, której bohaterem jest „Żyd” stanowiący rodzaj projekcji, „(…) jedną z figur układanki, którą od przeszło dwustu lat nazywa się w Europie ładem społecznym: służy albo jako coś, co należy ze społeczeństwa wyeliminować jako uniwersalnie obcego, albo coś, co należy do reszty społeczeństwa dostosować (…)”(8). Rodzaj ładu społecznego projektowanego przez ideologów podziemia narodowego na okres powojenny – tak dla Polski, jak i całej Europy – zakładał powrót do idei fundujących cywilizację łacińską. W konsekwencji zaś odrzucenie wszystkich tych wartości i związanych z nimi poglądów, które z tą ideą stały – ich zdaniem – w sprzeczności. Nośnikiem tych wartości stał się zmistyfikowany „Żyd”. Społeczność żydowska została więc tu sprowadzona – żeby użyć sformułowania Girarda - do roli kozła ofiarnego.
Przyjęcie poprawności twierdzenia, że poglądy publicystów podziemia narodowego, w zakresie „kwestii żydowskiej”, zasadzają się na sporze o charakterze prymarnym, gdzie jedną stronę dyskursu stanowi chrześcijaństwo, drugą zaś talmudyczny judaizm, skłania do wniosku, że ten kompleks poglądów można by zakwalifikować jako „antyjudaizm”, który obejmuje „(…) te wszystkie nieprzychylne postawy chrześcijan wobec Żydów, które czerpią swoją energię z błędnego nauczania i pojmowania narodu żydowskiego i jego religii”(9). W pewnym sensie takie właśnie określenie wpisywałoby się również w ten nurt rozważań nad relacjami pomiędzy Żydami a społeczeństwami europejskimi – reprezentowany chociażby przez Arendt czy Ricoeura -, który nakazuje stanowczo rozróżniać antysemityzm rasistowski od niechęci wobec Żydów motywowanej w inny sposób. Tym niemniej jednak w literaturze przedmiotu dominuje przekaz, w ramach którego termin „antyjudaizm” lub „antysemityzm tradycyjny” zarezerwowany jest dla kompleksu poglądów, których sednem jest przypisywanie Żydom winy za ukrzyżowanie Chrystusa wraz z przeniesieniem jej na całą populację oraz wszystkie pokolenia, zarzut dokonywania mordów rytualnych, których ofiarami miałyby być dzieci chrześcijańskie oraz wywiedziona rzekomo z Talmudu nienawiść Żydów do gojów.
Przeciwne podejście reprezentuje cały
szereg autorów - na czele z Goldhagenem, czy Pipersem -, dla których istnieje
tylko jeden antysemityzm, zaś jego rozróżnianie na tradycyjny, dawny,
obyczajowy lub ludowy, z drugiej zaś strony nowożytny, agresywny, pogromowy,
totalitarny jest bądź to nieuzasadnione, bądź też możliwe jedynie przy
założeniu, że omawiamy fazy kształtowania się jednego zjawiska.
Dyskusja, w której centrum znajduje się
pojęcie antysemityzmu, bazująca w pierwszym rzędzie na doświadczeniu Zagłady,
jak dotychczas nie wyłoniła dominującego podejścia. W jej nurcie pojawiają się
jednak określenia takie jak „antysemityzm eliminacyjny” czy – łagodniejsza jego
wersja – „antysemityzm deportacyjny”, którą z powodzeniem zastosować można do
kompleksu poglądów stanowiących kanwę niniejszego wystąpienia, choć będzie to
ujęci redukujące je jedynie do nazwania metody „rozwiązania kwestii
żydowskiej”. Z kolei autorzy tacy jak chociażby Browning dochodzą do wniosku,
że antysemityzm może mieć „nieskończenie wiele postaci”. Podejście takie widać
w licznych próbach definicyjnych, które starają się wskazać na maksymalnie
szerokie spektrum zagadnień, jakie ten termin obejmuje.
To niezwykle szerokie podejście, w
ramach którego próbuje się objąć klamrą zjawiska w żaden sposób do siebie
nieprzystające, nie uwzględniając różnicy motywów, ani skutków przyjętych
postaw, budzi uzasadniony sprzeciw. Używając słów Buryła można by go wyrazić
następująco: „(…) Jest ewidentnym nadużyciem zrównywanie ze sobą dwóch
antyżydowskich fobii: chrześcijańskiej i hitlerowskiej. To zjawiska z różnych
porządków. I nawet zawężona do granic własnego bólu perspektywa bitego nie może
nie respektować odmiennych intencji, jakie stoją za racjami Kościoła i
nazistów”(10). Z poglądem tym współgra stanowisko Szapiro, który polemizując z
Goldhagenem kwestionuje jego pogląd, jakoby europejski antysemityzm był
wynikiem chrześcijaństwa. Twierdzi on, że jest dokładnie odwrotnie. Jego
zdaniem, dopiero odrzucenie chrześcijaństwa – datujące się od początku XIX
wieku (w miejsce religii wprowadzono wówczas do arsenału argumentów
antysemickich historię, biologię czy ideologię) - umożliwiło Zagładę.
Zespół poglądów dotyczących Żydów i ich
roli w dziejach Polski, prezentowany przez publicystów podziemia narodowego, ma
swoją specyfikę. Specyfika ta wymaga stanowczego odróżnienia go od
antysemityzmu rasistowskiego. Bliższe prawdy byłoby zakwalifikowanie go do
kategorii, którą posługują się tacy badacze jak Simon, Le Goff czy Jonson,
określanej mianem „antysemityzmu chrześcijańskiego”. Przez pojęcie to rozumieją
oni wszelkie wrogie postawy Kościoła wobec Żydów, przy czym „Treści ze sfery
religijnej w tym przypadku stały się częścią uniwersum narodowego, a nawet
cywilizacyjnego. Dystans wobec wyznawców innej religii dość szybko i
najczęściej niezauważalnie (…) przeradzał się najpierw w poczucie obcości,
później w niechęć, wreszcie w odrazę, która hasła religijne przekuwała na lęki
i obsesje nie mające już wiele wspólnego z antagonizmem wyznaniowym”(11).
Znalazły one swoje odzwierciedlenie m.in. w publicystyce polskiego podziemia
narodowego. Jego ideologowie z jednej strony wpisują się w jasno określony
nurt, z drugiej zaś w nauczaniu Kościoła szukają potwierdzenia głoszonych przez
siebie poglądów. I albo je tam znajdują, albo nie znajdują stanowiska, które
kwestionowałoby zajętą pozycję.
Przypisy:
1. Mieczysław z Głogowa [wł. W.
Zaleski], Siła gospodarcza Polski
Narodowej, Warszawa 1942, s. 45.
2. Wacław Górnicki [wł. S. Kasznica, Polska po wojnie, [Warszawa 1941?,
1943?], s. 13.
3. Ibidem, s. 14.
4. Ibidem.
5. Ibidem.
7. Na
drodze do Wielkiej Polski, [Warszawa] 1943, s. 7.
8. Żydzi,
Polacy, ideologie. Role polskich Żydów (wywiad Grzegorza Jankowicza z
Piotrem Pazińskim), „Magazyn Literacki” (dodatek do „Tygodnika Powszechnego”),
nr 3-4/2012, s. 4.
11. Ibidem, s. 100.
Bracia Budzisze [wł. F. Kotulecki, T.
Dziedzicki], Jaką chcemy mieć Polskę,
[Warszawa] 1941.
Mieczysław z Głogowa [wł. W. Zaleski], Siła Gospodarcza Polski Nowej, Warszawa
1942.
Piotr Straża, Piastowy szlak, [Warszawa 1941].
Robotnik
w Polsce po wojnie. (Materiały dyskusyjne dla zespołów Załogi), b.m.w. [ok. 1943].
Rosja
sowiecka w obecnej wojnie, [Warszawa 1943].
Wskazania, [Warszawa]
1941.
„Praca
i Walka”
„Przełom”
*
W dniach 19-21 września br. w Poznaniu odbył się II Ogólnopolski Kongres Politologiczny. Rozliczne obowiązki nie pozwoliły mi wziąć udziału w całym tym
przedsięwzięciu, ale kilka paneli, w jakich uczestniczyłem, dało mi sporo do
myślenia. Publikowany tutaj tekst stanowi skrót mojego referatu wygłoszonego w
ramach panelu: „Politologia religii jako nauka o funkcji wiedzy religioznawczej
w badaniach politologicznych”. Powstały na jego bazie artykuł powinien ukazać
się w jednej z pokonferencyjnych publikacji w połowie przyszłego roku.