wtorek, 30 października 2012

Jesień rulez

The Traktor

Ponoć – tak przynajmniej chce Søren Kierkegaard – mądrość zdobywamy wyłącznie patrząc wstecz, choć by żyć musimy patrzeć do przodu (dosłownie: „(...) Livet maa forstaaes baglænds. Men (...) det maa leves forlænds”). Na szczęście po jakimś czasie, intensywne patrzenie wstecz pozwala nabrać pewności, co do zdarzeń przyszłych. I tak nadszedł czas zimowy, co przypuszczaliśmy, a o czym wielokrotnie powiadomiły nas media, zaś niedowiarków gruntownie i namacalnie uświadomili wszelacy przewoźnicy. Nadszedł, jest i jak co roku oszukuje. Bo nadszedł jakoby co nieco za wcześnie. Wszak jesień jeszcze! I to jaka! A jesień taka sprzyja nostalgii, o czym zresztą – również z doświadczenia – wiemy i co dzięki doświadczeniu mogliśmy przewidzieć.
Nostalgię – zwłaszcza jesienią w wieku drugiej młodości – pogłębiają najskuteczniej koledzy, w ową drugą młodość zagłębieni poważniej niźli my sami. A co tam. Niech im będzie! Najlepiej lżej. Dzwoni więc taki i wspomina, jak tośmy generała ważnego „olali”, znaczy „umyli”, i że film o tym chcą kręcić. No i rozmarzenie pełne. Nie. Nie o filmie bynajmniej. Film to ściema celuloidowa. Jeno to mycie/olewanie generała wypadło nam gdzieś w okolicach 1988, a może i rok wcześniej. Zresztą. Co mi tam. Wiek usprawiedliwia. Nie wszystko już człowiek pamięta. Ważne, że upadek Konstantynopola w roku 1453 nastąpił, a bitwa pod Wiedniem była w 1683, ni mniej ni więcej.
Tyle tylko, że później człowiek tknięty tą wątpliwością grzebać zaczyna w papierach. Bo a nuż gdzieś notatka jakaś, sugestia się znajdzie, napatoczy. Bo i Kupaliści wszak chyba niezły kawałek o tym wiekopomnym myciu/olewaniu po koncertach ryczeli. A tu jak na złość po Kupalistach ledwie dwie stronice tekstów mi się ostały. I nic, nic. Czarna dziura, czarna masa i istota szara. Nawet „The Traktor” jeden odnalazłem. Zin taki z epoki. Nasz. Przemyski. Kilka numerów wyszło i coś tam nawet rękę do jednego czy dwóch przyszło przyłożyć. Jakieś pozostałości po Grupie Inicjatyw Oddolnych „Jeże” oraz Literackiej „Mać” też. W tym ostatnim przypadku łatwiej o daty, bo wiadomo: poeta to i czas i miejsce dla potomności zanotuje, by młodzieży gimnazjalnej za łatwo nie było. Ale śladu datowania z generała olewania – zero.


Kupalisci

No i z tej żałości nastroje futurystyczne mnie opanowały. Mianowicie zastanawiać się zacząłem, jakby to było, gdyby Kupaliści dzisiaj właśnie grali. „Gumowa konserwa” to hicior z przesłaniem ponadepokowym. Nadaje się więc na zwieńczenie koncertu w każdym systemie ustrojowym a nawet/ zwłaszcza pod okupacją. A wypełniacze? W jakim by to mogło pójść kierunku? No i wypłynąłem…

Czego wy ode mnie chcecie
Jam jest nuklearne dziecię
Jam dziedzicem Czarnobyla
I przyczyną śnięcia kryla

Wbij w garnitur się pod szyje
Zawiąż krawat w srebrne żmije
Módl się często, módl się szczerze
„A w co wierzysz? W Polskę wierzę!”
Czcij też ojca, kochaj matkę
Mniej w pamięci starszych gadkę

Czego wy ode mnie...

Idź w pochodzie w pierwszym rzędzie
Słowa wodza miej na względzie
Czerwień wlej w swe serce szczere
Tyś jest z ludu oficerem
W próchno świata rzuć kamieniem
Lud twą wiarą, twym sumieniem

Czego wy ode mnie...

Poznaj siłę swych pieniędzy
Kraj wyciągnij z szarej nędzy
Bogać się za wszelką cenę
Śmiało z buta właź na scenę
I wierz w siłę, co tkwi w tobie
„Co pomyślę, to i zrobię”!

Czego wy ode mnie...

Drze swą mordę dziki bełkot
Drży w posadach bryła świata
Radia nieustanny warkot
Zagłusza wciąż kroki kata...
 
Więc apeluję. Zanim wypłynę tak daleko, że zawrócić ni jak nie będzie i dokąd, poddajcie moi mili, w którym że to było roku (bo że 1 czerwca nie ulega wątpliwości) i czy ktoś przechowuje fotki, których napstrykano nam wtedy pod dostatkiem..? Bo jak nie, to „Misiowie puszyści”.