czwartek, 30 września 2010

Polityki publiczne wobec Romów. Garść refleksji.


Rok 2010 w historii Europy zapisał się – w kontekście relacji pomiędzy społecznościami większościowymi a Romami – dość szczególnie. Oto bowiem dwa państwa Unii Europejskiej – podmiotu podkreślającego znaczenie praw człowieka oraz praw mniejszości narodowych i etnicznych – zdecydowały się na masowe deportacje ze swoich terytoriów, przybyłych tam z Rumunii i Bułgarii (a więc także państw Unii Europejskiej), Romów. Ten osobliwy sposób radzenia sobie z problemami społeczności romskiej obnażył de facto szereg słabości polityki zarówno nowych jak i starych państw-członków Wspólnot Europejskich. Te pierwsze od lat nie potrafią stworzyć warunków, w których Romowie mogliby stać się uczestnikami procesów modernizacyjnych. Te drugie – w zetknięciu z narastającą falą poszukujących lepszych warunków życia przybyszy – zamiast zmierzyć się z problemem – postanowiły się ich po prostu pozbyć.

Deportacje Romów nie są zjawiskiem nowym. W historii Europy pozbywanie się Romów ze swoich terytoriów, a w skrajnych wypadkach nawet ich eksterminacja, uznane mogą zostać za taktykę zdecydowanie dominującą. Wszak nawet po II wojnie światowej przypadków tego typu zachowań państw europejskich można wyliczyć sporą ilość. Wystarczy tu wspomnieć chociażby politykę władz Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej, która problem napięć pomiędzy Romami a społecznościami lokalnymi rozwiązywała wręczając swoim obywatelom – Romom dokumenty podróży uprawniające jedynie do wyjazdu z kraju. W tym kontekście mniej radykalne wydają się być strategie polegające na izolacji (gettoizacji) Romów, czego symbolem stał się mur w Ustii nad Łabą, a ostatnim przejawem pojawiające się w Bułgarii żądania tworzenia osobnych szkół dla Romów, albo ograniczaniu ich populacji, do czego posunęli się Czesi sterylizując romskie kobiety.

Co takiego sprawia, że współtworząca od z górą siedmiuset lat europejską kulturę społeczność romską spotyka się stale z odrzuceniem przez społeczności większościowe? Co zdecydowało, że pozostaje na marginesie historii społeczeństw europejskich, że jej miejsce jest właściwe poza głównym nurtem ich rozwoju? I w końcu co sprawia, że społeczeństwa te nie potrafią poradzić sobie z fenomenem ich odmienności i odrębności? Przecież w początkach swojej obecności w Europie Romowie spotkali się z życzliwym przyjęciem i sporym zainteresowaniem… Dopiero w końcu średniowiecza stali się obiektem prześladowań – elementem niepożądanym.

Poszukując praprzyczyny zjawiska marginalizacji społeczności romskiej naszą uwagę niewątpliwie zwraca fakt jej odmienności. Dotyczy to zarówno cech antropologicznych Romów, jak i typu reprezentowanej przez nich kultury. Odmienność wyglądu niewątpliwie przyciąga uwagę większości, budzi zainteresowanie, ale i obawy. Jedną ze strategii, której istotą jest złagodzenie lęku przed Innym, stanowi próba oswojenia owej inności. A oswojenie to, to nic innego jak asymilacja do reprezentowanego przez większość stylu życia. Tymczasem Romowie uparcie bronią swojej odmienności. Tożsamość etniczna, wyrażana poprzez tradycję, stała się dla nich wartością nadającą sens istnieniu. Brak możliwości asymilowania mniejszości stwarza sytuację, w której może wyrażać się już otwarta wrogość. Objawia się ona budowaniem i utrwalaniem stereotypów. A od tego już tylko krok do nietolerancji, dyskryminacji, a nawet działań mających na celu przymusową asymilację bądź fizyczną eksterminację.

Współcześni europejscy "Cyganie"/Romowie są więc nie tylko nosicielami elementów tradycji przyniesionej z praojczyzny, ale także – a może przede wszystkim – produktu kilkusetletnich zmagań o przetrwanie wśród społeczeństw Europy. Wprawdzie od końca średniowiecza obserwujemy ich "okopywanie" się misternie budowanym zbiorem tradycyjnych zasad, ale jednocześnie – w tradycji każdej z analizowanych grup – dostrzegamy inkorporowane elementy kultur społeczności, wśród których przyszło im w pewnym okresie żyć. Romowie wypracowali bowiem mechanizm przystosowywania się do warunków otoczenia przy jednoczesnym zachowywaniu tego, co dla trwania ich tożsamości najistotniejsze.

Zwykliśmy postrzegać "Cyganów"/Romów, jako mniejszość jednolitą nie dostrzegając różnic między poszczególnymi grupami. Jako społeczeństwa w ogóle niewiele o nich wiemy. Po części jest to wina tradycyjnej niechęci samych Romów do ujawniania elementów składających się na ich tradycję. Decydujące znaczenie dla tego stanu rzeczy wydają się jednak mieć stereotypy, które zastąpiły Europejczykom rzetelną wiedzę o Romach. W prosty i wygodny sposób tłumaczą one bowiem to co niezrozumiałe, a co za tym idzie także oznaczone jako niebezpieczne. Stereotypy zdecydowały, że elementy rzetelnej wiedzy o Romach przez lata stanowiły domenę jedynie nielicznej grupy romologów. Dopiero od stosunkowo niedawna przebijają się one do świadomości ogółu. Ale i w zakresie badań romologicznych sporo jest jeszcze do zrobienia. Wyraźnie widać to chociażby wówczas, gdy analizujemy wyniki projektów, których celem jest zbadanie aktualnej kondycji społecznoekonomicznej społeczności Romów. Okazuje się bowiem, że stosowane przez badaczy narzędzia – w przypadku tej konkretnie społeczności – przynoszą wprawdzie wyniki powtarzalne, ale w dużej mierze stojące w sprzeczności z obserwowaną rzeczywistością. Zastosowanie zaś metod badawczych, bardziej przydatnych w przypadku badania społeczności tradycyjnych i hermetycznych, przerasta obecne możliwości badaczy.

Czy walka ze stereotypami poprzez upowszechnianie rzetelnej wiedzy na temat społeczności romskiej może mieć wpływ na zmianę jej obecnego położenia? Niewątpliwie tak. Stopniowe zastępowanie stereotypowych wyobrażeń prawdziwymi informacjami zmienia nastawienie większości do grupy stanowiącej element jej zainteresowania. Zmniejsza się dystans społeczny dzielący obydwie te wspólnoty. W konsekwencji takich zjawisk Romowie zapewne stawać się będą społecznością bardziej otwartą w stosunku do otaczającego ich świata. Ta otwartość z kolei sprzyjać będzie modernizacji społeczności romskiej. Należy mieć nadzieję modernizacji, która nie zagrozi jej tożsamości. Będzie to jednak proces długotrwały. Należy obliczać go na pokolenia. Tymczasem dzisiejsze położenie Romów w Europie, w tym także i w Polsce, domaga się reakcji natychmiastowej, co w rzeczy samej oznacza, że interwencja władzy publicznej nie może polegać tylko na wspieraniu badań naukowych oraz procesu upowszechniania wiedzy o społeczności romskiej wśród większości (i analogicznie wiedzy o większości i jej intencjach wśród Romów), ale także na działaniach doraźnych oraz działaniach horyzontalnych, których celem jest włączenie Romów w główny nurt życia społecznego.

Tymczasem i w tym przypadku nie możemy zaliczyć na konto władz publicznych jakichś szczególnych sukcesów. Rzeczywistość społeczna jest domeną większości. Widać to wyraźnie, kiedy analizujemy np. modele rynków pracy. W skali globalnej mówimy o modelach amerykańskim, japońskim i zachodnioeuropejskim. W ramach tego ostatniego rozróżniamy zaś submodele: nordycki, anglosaski, kontynentalny i śródziemnomorski. Mimo tej różnorodności w żadnym z tych modeli nie występują instrumenty, które służyłyby skutecznej aktywizacji zawodowej Romów. W tym kontekście trudno jest też dostrzec jakąś szczególna korelacje pomiędzy modelem rynku pracy, a polityką rynku pracy na danym obszarze. Mimo zauważenia tego problemu w ramach struktur europejskich również realizacja Wspólnej Polityki Zatrudnienia nie zmienia tego stanu rzeczy.
Wprawdzie nie można bowiem zaprzeczyć, że w ostatnich latach nastąpiła w ramach Unii Europejskiej intensyfikacja wysiłków na rzecz poprawy statusu społecznoekonomicznego Romów, tym niemniej jednak wciąż nie zdołano rozwiązać kluczowych dla nich problemów (np. w zakresie ich statusu prawnego, edukacji, pozycji na rynku pracy, ochrony zdrowia, warunków mieszkaniowych), a zjawisko ich wykluczenia jest wyraźnie dostrzegalne. Egzemplifikacją stopnia tego wykluczenia jest ich pozycja na europejskim rynku pracy. Dramatycznie wysoki poziom bezrobocia dotykający tę grupę etniczną, zasadnym czyni pytanie o jakość polityk publicznych służących ich aktywizacji zawodowej.

Zasadniczą przyczyną braku skuteczności dotychczas podejmowanych działań jest ich sektorowe rozproszenie. Dotyczy to tak polityk poszczególnych państw członkowskich jak i Unii Europejskiej jako całości. Końcówka ostatniego dziesięciolecia przynosi jednak w tym względzie pewne zmiany, czego przykładem są m.in. ustalenia Europejskiej Platformy Romskiej. Na swoim pierwszym posiedzeniu (24 kwietnia 2009 r. w Pradze) sformułowała ona 10 Podstawowych Zasad Inkluzji Społecznej Romów. Dwa miesiące później przyjęła je Rada Ministrów ds. społecznych państw członkowskich UE, która zwróciła się ponadto do członków UE i Komisji Europejskiej o ich uwzględnienie w procesach projektowania, implementacji i ewaluacji polityk publicznych. Zasady te brzmią następująco: 1) projektowane polityki winny być konstruktywne, pragmatyczne i nie dyskryminacyjne; 2) polityki powinny być kierowane do jasno określonych grup docelowych, ale jednocześnie otwarte na inne kategorie beneficjentów; 3) podejmowane działania powinny uwzględniać relacje międzykulturowe; 4) realizowane działania winny być osadzone w głównym nurcie polityk publicznych; 5) polityki powinny uwzględniać wymiar płci; 6) należy upowszechniać polityki "oparte na dowodach"; 7) należy korzystać ze wspólnotowych instrumentów wsparcia; 8) należy włączać władze regionalne i lokalne; 9) należy włączać instytucje społeczeństwa obywatelskiego; 10) Należy zapewnić aktywne uczestnictwo społeczności romskiej.

Wdrażanie nowego, holistycznego podejścia do problemu grup zmarginalizowanych, w tym także – a może i przede wszystkim – do Romów, nie będzie zadaniem łatwym. Można by przecież powiedzieć, że Polska jest sztandarowym przykładem takiego podejścia. Sektorowość została tu teoretycznie przełamana dzięki zintegrowaniu działań w ramach rządowego Programu na rzecz społeczności romskiej w Polsce. Tymczasem jednak próby ewaluacji efektów jego wdrożenia nie wskazują na zasadniczą zmianę położenia społeczności romskiej w stosunku do okresu sprzed roku 2004. Prawdopodobną przyczyną niskiej skuteczności podejmowanych działań może być przyjęcie założenia, że realizacja rozproszonych projektów wpisujących się w cele Programu złoży się na logiczny ciąg działań. Tymczasem jednak pozostają one jedynie osobnymi projektami, realizowanymi tylko wówczas, gdy możliwe jest pozyskanie odpowiednich środków publicznych. Wdrożenie podejścia holistycznego, w tym przypadku, wymagałoby zmiany filozofii implementacji założeń Programu. To władza publiczna musi posiadać jasną, "opartą na dowodach", wizję niezbędnych działań, a następnie zlecać ich wykonanie podmiotom, które przystąpią do konkursu ofert. Używając nomenklatury Ustawy o działalności pożytku publicznego i o wolontariacie należałoby stwierdzić, że politykę "wspierania" działań powinna zastąpić polityka ich "zlecania". Jedynie bowiem w ten sposób można zapewnić ich kontynuowalność i koherentność w dłuższych okresach czasu.

Brak owej kontynuowalności i koherencji wyraźnie widać także, kiedy przyjrzymy się projektom na rzecz społeczności romskiej realizowanym przy wsparciu środków z Europejskiego Funduszu Społecznego. Wypracowanie bowiem skutecznych metod pracy z Romami nie zapewnia zarazem kontynuowania w dłużej perspektywie zainicjowanych działań oraz przyjęcia tych rozwiązań za standard dla projektów realizowanych na innych obszarach. Jedynym w zasadzie obecnie gwarantem kontynuowania rozpoczętego wdrożenia jest jednolitość podmiotów aplikujących o środki europejskie.

Implementacja holistycznego podejścia do problemu przeciwdziałania wykluczeniu społecznemu w ramach polityk publicznych wymaga więc nie tylko przezwyciężenia sektorowości, ale także zmiany ustalonych sposobów realizacji strategii o charakterze horyzontalnym. Co więcej. Można by dodać, że wymaga wzmożonej pracy samych władz publicznych (stanowiących ich emanację służb publicznych), której celem będzie podniesienie świadomości w zakresie szczegółowych problemów związanych z wykluczeniem różnych grup oraz dostosowanie podejmowanych działań do ich specyfiki. Za przykład mogą nam w tym przypadku posłużyć publiczne służby zatrudnienia. Obecne, szablonowe działania dominujące w ich praktyce, w krótkim czasie winny zastąpić innowacje, których istotą będzie zwiększenie poziomu motywacji dorosłych członków społeczności romskiej do podejmowania pracy, a w konsekwencji zmiana wizerunku Romów w społeczeństwie polskim. Udzielana przez urzędy pracy pomoc w samozatrudnieniu powinna szeroko korzystać z doświadczeń inkubatorów przedsiębiorczości, modyfikując ją w zależności od konkretnych sytuacji i potrzeb. Innymi słowy – żeby polityka rynku pracy mogła być skuteczna musi być systematyczna, kompleksowa i wieloaspektowa. W przypadku Romów oznacza to m.in. takie continuum zdarzeń: od umożliwienia wykonywania prostych prac w ramach robót interwencyjnych, poprzez udzielanie mikropożyczek osobom rozwijającym własną działalność gospodarczą, kursy zawodowe, po kreowanie indywidualnych ścieżek kariery oraz indywidualne doradztwo w zakresie poszukiwania pracy. Publiczne służby zatrudnienia powinny także w większym stopniu aktywnie pośredniczyć w poszukiwaniu pracy i kojarzyć przedsiębiorców z bezrobotnymi Romami.

Reasumując. Przełamanie obecnego impasu w realizacji polityk mających na celu poprawę położenia społeczności romskiej w Europie, w tym także w zakresie kapitału społecznoekonomicznego, wymaga uznania inkluzji społecznej za najważniejszym ich cel. Polityka inkluzji społecznej realizowana wobec Romów zmierzać zaś powinna do ograniczenia poziomu wykluczenia społecznego w następujących obszarach problemowych: 1) dostęp do rynku pracy, 2) dostęp do systemu edukacji, 3) dostęp do opieki społecznej i zdrowotnej, 4) dostęp do godziwych warunków mieszkaniowych, 5) dostęp do usług finansowych. Jednocześnie, formułując kierunkowe postulaty dotyczące dalszych prac na rzecz społecznoekonomicznej inkluzji Romów należy wskazać następujące typy działań: 1) pełniejsze zaangażowanie społeczności romskiej i jej organizacji pozarządowych w planowanie, implementację i monitorowanie programów na rzecz poprawy statusu społeczno-ekonomicznego Romów; 2) odejście od filozofii pojedynczych projektów na rzecz podejścia zintegrowanego, uwzględniającego wszystkie aspekty wykluczenia Romów; 3) wprowadzenie skutecznego systemu monitorowania działań na rzecz Romów celem oceny rzeczywistych konsekwencji programów realizowanych ze środków strukturalnych i krajowych środków publicznych; 4) nadanie priorytetu działaniom, które podejmuje wspólnota romska (w miejsce pasywnej polityki zasiłków społecznych i innych form pomocy); 5) poszerzanie zakresu udziału Romów w systemie edukacji; 6) zapewnienie Romom dostępu do opieki zdrowotnej oraz odpowiednich warunków zamieszkania; 7) pomoc społeczna powinna tworzyć ścieżki wejścia i powrotu do aktywności społecznej i na rynku pracy.

Polityka integracji społecznoekonomicznej Romów powinna być więc zorientowana na osiągnięcie trzech fundamentalnych celów, którymi są: po pierwsze wzrost szans ekonomicznych Romów poprzez wzmocnienie i poprawę jakości ich udziału na rynku pracy; po drugie budowanie kapitału ludzkiego, w szczególności w sferze edukacji i zdrowia; i po trzecie wzmocnienie kapitału społecznego i rozwoju wspólnoty poprzez wspieranie udziału Romów w sferze publicznej i inicjatywach podejmowanych w obszarze społeczeństwa obywatelskiego. Ich osiągniecie nie będzie możliwe bez głębokiego wglądu w przyczyny obecnego położenia tej mniejszości etnicznej. Tych zaś należy poszukiwać w całej historii relacji Romów i społeczności większościowych w Europie.

czwartek, 23 września 2010

Romani Art


Jak coś jest pięknie napisane, mam zawsze ochotę to powtórzyć. Więc powtarzam:

"Troje Cyganów, a raczej – jak od jakiegoś czasu wolą się nazywać – Romów. Romów – bo choć w powszechnym odczuciu Cygan to człowiek wolny, radosny, roztańczony, rozśpiewany, włóczęga bez granic, szalony kochanek i romantyczny buntownik, to jednak Cygan to także złodziej, brudas, leń, oszust, ktoś o marnym wykształceniu. A Rom – to w języku romani (cygańskim) – człowiek, mężczyzna, ktoś szlachetny, mądry i kulturalny, ktoś znający zasady jakimi należy się w życiu kierować. Wolimy być tak nazywani, ale przecież nie uda się wyprzeć swojej cygańskości, tego stygmatu, który innym – nazywanym gadziami – wydaje się czymś piętnującym na całe pokolenia, a co dla Cyganów stanowi istotę bycia prawdziwym człowiekiem – Romem właśnie. Troje Romów prezentuje swoją twórczość; wszyscy z grupy osiadłych Cyganów nazywanych Karpackimi Cyganami/Romami, a przez wędrownych Romów – dokładniej – byłych wędrownych Romów – nazywanych Bergitka Roma (Górscy Cyganie) i traktowanych z dużym dystansem. To jednak w tej właśnie grupie/ szczepie najwięcej jest dziś ludzi wykształconych. Ich rodzice swoje romskie pochodzenie niejednokrotnie odczuwali jako brzemię, jako niesprawiedliwość losu. Oni zaś z pochodzenia rodziców, a przecież i swego, uczynili źródło inspiracji, strumień siły twórczej. Różnią się wiekiem i miejscem zamieszkania. Gosia mieszka w cygańskiej osadzie pod Tatrami, gdzie żyje pamięć jej dziadka, Baro Janka – pierwszego Cygana, który dał wykształcenie wszystkim swoim dzieciom, sam wychowany w biedzie i bez szkół. Krzyś dorastał w mieście, z którego Tatry jeszcze dobrze widać, a jego rodzina, to już miastowi Romowie. Najstarsza z nich – Bogusia – to mieszkanka Krakowa, skąd do Tatr dalej znacznie, ale bliżej do wielkiego świata. I świat ten stanął dla niej otworem. Dziś uczy się tańców od andaluzyjskich Cyganów, a wracając do Krakowa przekazuje przyjaciołom zdobyta tam wiedzę. A całą trójkę łączy pasja odkrywania w sobie wrażliwości na piękno, które przekazują bliskim, ukazując przy tym rąbka swej romskiej – cygańskiej duszy".

Autorem tych słów jest Adam Bartosz. A stanowią one wstęp do katalogu wystawy Romani Art (Wydawca: Romskie Stowarzyszenie Oświatowe HARANGOS. Współwydawca: Muzeum Okręgowe w Tarnowie. Tarnów 2008). Polecam!!!

środa, 22 września 2010

S@S


W poniedziałek, późnym wieczorem., słuchałem w radiowej Trójce, programu z udziałem Waldemara Dąbrowskiego – byłego Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego oraz Bogdana Zdrojewskiego – obecnie pełniącego tę funkcję. Panowie dużo mówili o finansowaniu kultury, w tym także o bibliotekach publicznych. Jedna rzecz uderzyła mnie w całym toku tej rozmowy szczególnie. Obydwaj panowie, za grupę docelową bibliotek publicznych uznali dzieci i młodzież. Owszem – to ważna grupa czytelnicza. Co więcej – dedykowane są jej także biblioteki szkolne. Ważna, ale nie jedyna. Fakt, iż nasze społeczeństwo szybko się starzeje sprawia, że co raz ważniejsze są takie inicjatywy, jak projekt: Szkoły @ktywnego Seniora S@S. Warto, żeby uświadomili sobie to nie tylko bibliotekarze…

piątek, 10 września 2010

Romowie we Francji


Nicolas Sarkozy otworzył coś w rodzaju >puszki Pandory<. Jego nieodpowiedzialna polityka wobec Romów z jednej strony uaktywniła ksenofobiczne środowiska w wielu państwach UE (np. na Węgrzech pojawiły się głosy mówić o konieczności izolacji bądź deportacji z kraju tamtejszych Romów), z drugiej zaś obnażyła słabość unijnej polityki integracji tej mniejszości. Słabość? W zasadzie jej całkowity brak. Obserwując bowiem od lat aktywność Brukseli w tym obszarze nie mogę oprzeć się wrażeniu, że – wobec braku wizji rozwiązania problemu - przyjęła ona strategię zamiatania sprawy pod dywan, czemu służy kosztowna i nieefektywna polityka rozproszonych programów i projektów. Tymczasem integracja Romów w Europie wymaga zindywidualizowanego podejścia, systematyczności i konsekwencji. Bo Romowie to mozaika grup o odmiennych tradycjach, odmiennym sposobie waloryzowania rzeczywistości, odmiennym sposobie podejścia do nie-Romów. Z drugiej strony, jako zbiorowość, to grupa posługująca się systemem wartości znacząco różnym od tych, które w potocznym rozumieniu uznaje się za europejskie. Bez zrozumienia i akceptacji tych podstawowych prawd o jakiejkolwiek integracji można po prostu zapomnieć.