poniedziałek, 10 listopada 2014

O dwóch tablicach z piaskowca

Budynek przy ul. Basztowej 22 w Krakowie. Podwójne, reprezentacyjne schody z parteru prowadzą na półpiętro. Stamtąd, już jednym biegiem, na pierwszy poziom. To tutaj, oddzieleni zaledwie jedną salą konferencyjną i sekretariatem, urzędują Wojewoda Małopolski i Marszałek Województwa Małopolskiego. Wojewoda po lewej stronie. Marszałek po prawej. Jeden reprezentuje rząd krajowy, drugi – samorząd regionalny. Obydwaj, choć w bardzo różny sposób, reprezentują Małopolskę.

W miejscu, gdzie zbiegają się podwójne schody znajdują się dwie tablice wykute w piaskowcu. Jedna, poświęcona pamięci pierwszego po 1989 roku wojewodzie krakowskiemu – Tadeuszowi Piekarzowi; druga – pierwszemu marszałkowi województwa małopolskiego: Markowi Nawarze. Dwie postaci, które położyły fundament pod dzisiejsze Województwo Małopolskie. Różne, ale jakże podobne…

Nie znałem osobiście wojewody Piekarza. Przez kilka lat jednak dane mi było pracować z jego bliskimi współpracownikami. Nigdy nie zapomnę, jak wielkie wywarł na nich piętno. Powtarzał im ponoć uparcie, że praca w administracji to przede wszystkim służba ludziom. Że spoza tych wszystkich ustaw, rozporządzeń, zarządzeń, paragrafów muszą dostrzec konkretnego człowieka. Jego potrzeby i problemy.

Od marszałka Marka Nawary, z którym miałem zaszczyt współpracować, nigdy takich słów nie usłyszałem. Nie były potrzebne. To był zupełnie inny człowiek. Ale jakże podobny... Stawiał nas do pionu za każdym razem, gdy uznał, że zapominamy, po co jest samorząd i komu ma on służyć. Miał wizję i niezłomną wolę jej realizacji. Wielokroć, kiedy patrzyłem na jego zmagania, przypominały mi się słowa Józefa Piłsudskiego: Głową muru nie przebijesz, ale jeśli zawiodły inne metody należy spróbować i tej. Marek próbował. I często mu się udawało.

Obydwaj swoje zaangażowanie w pracę na rzecz Małopolski przypłacili zdrowiem. Kończyli swą misję zmagając się z ciężką chorobą. Obydwaj, do końca swych dni, aktywnie włączali się w sprawy dla regionu najważniejsze.

Na Basztowej 22 nie byłem od kilku lat. Ilekroć jednak przechodzę w pobliżu stają mi przed oczami te dwie postaci. Dzisiaj, pewnie dlatego, że zbliża się 11 listopada, przypomniały mi się dwie tablice z piaskowca. Idealnie naprzeciwko siebie. Niemalże identyczne, a jakże różne…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz